Dla wielu osób przełom jesieni i zimy to początek tak zwanej depresji sezonowej objawiający się obniżonym nastrojem i brakiem energii. Dni robią się coraz krótsze, większość z nich spędzamy w pracy bądź szkole lub uczelni, a co za tym idzie wychodzimy z domu, gdy wciąż jest ciemno a wracamy już po zmroku. Do tego dochodzi niezadowalająca pogoda, spadek temperatury i poczucie, że będzie to trwać aż do wiosny. Jak się nie smucić? O ile nie mamy w planach przeprowadzki w niższe szerokości geograficzne, musimy wypracować mechanizm radzenia sobie z tymi okolicznościami i powoli nauczyć się korzystać z jesienno-zimowych dni, pomimo niesprzyjającej aury.
Przede wszystkim, nie mylmy powyższych pojęć i nauczmy się je rozróżniać. Depresja kliniczna to najczęściej występujące zaburzenie psychiczne, wymagające pomocy psychologa oraz psychiatry. Jej objawy, takie jak obniżony nastrój, poczucie, że nic nie sprawia nam w życiu radości, problemy z apetytem, trudności z koncentracją czy zaburzenia snu, muszą utrzymywać się przez minimum dwa tygodnie abyśmy mogli mówić o depresji. Nie są one powiązane z konkretną porą roku.
Depresja sezonowa (choroba afektywna sezonowa; ang. affective seasonal depression lub SAD) jest ściśle związana z porą roku (u większości ludzi jest to jesień i zima), kiedy możemy zaobserwować u siebie objawy depresji, których zazwyczaj nie doświadczamy podczas innych części roku. Tak samo jak w przypadku depresji klinicznej, muszą trwać one minimum dwa tygodnie, aby nazwać je objawami choroby afektywnej sezonowej. W samych Stanach Zjednoczonych na depresję sezonową cierpi 11 milionów ludzi każdego roku.
Jednoznaczne przyczyny tego zjawiska nie są w pełni znane, uważa się że za sezonową depresją stoi najprawdopodobniej niedobór światła słonecznego. Zimą kąt padania promieni słonecznych w umiarkowanych szerokościach geograficznych
(a w takich leży np. Polska) nie jest wystarczająco duży aby ludzki organizm wytworzył odpowiednią ilość witaminy D, której produkcja uzależniona jest od obecności światła słonecznego). Jako, że witamina D jest niezbędna do wchłaniania fosforanów i wapnia, jej niesie ze sobą zwiększoną łamliwość kości. Ponadto, witamina D pomaga w stabilizacji i poprawie nastroju, dzięki czemu jest zalecana szczególnie osobom chorującym na depresję. Niestety, bardzo dużo ludzi cierpi z powodu niedoboru witaminy D (głównie D3 i D5), często nie są tego świadomi a wystarczy podstawowa morfologia aby to sprawdzić. W okresie zimowym, oprócz prawidłowej diety, niezbędna jest suplementacja, w przedziale między 800 a 2000 IU dziennie (zależnie od wieku i stanu zdrowia), najlepiej do posiłku bogatego w (zdrowe) tłuszcze.
Ponadto, historycznie rzecz biorąc ludzki organizm zawsze kojarzył okres zimy ze wzmożonymi trudnościami w celu przeżycia: niska temperatura, potrzeba ogrzania się, znalezienia pożywienia i schronienia… Metabolizm zwalniał, człowiek wpadał w senny letarg i maksymalnie ograniczał stopień aktywności życiowej. To, że dzisiejsze czasy wymagają całorocznego działania na najwyższych obrotach, nie znaczy że ludzkie ciało w pełni się do tego przystosowało.
Jeżeli rok za rokiem cierpimy na depresję sezonową, powinniśmy skonsultować się z psychologiem czy aby na pewno nasze zaburzenie nie wymaga specjalistycznej pomocy. Mimo tego, warto wdrożyć kilka rozwiązań aby oddalić od siebie jesienno-zimową chandrę na tyle, na ile to możliwe. Oto kilka z nich: